Choć może się to wydawać błahym tematem, w rzeczywistości to poważny problem, który szkodzi roślinom, szpeci krajobraz i generuje dodatkowe koszty dla miast. Psie odchody zawierają azot, fosfor, bakterie i pasożyty. Ich działanie dla roślin można określić mianem toksycznego nawozu. W dużym stężeniu azot i fosfor nie odżywiają roślin, lecz... je wypalają. Trawniki żółkną, krzewy usychają, nasadzenia są niszczone a młode drzewa nie mają szans na rozwój i w niektórych przypadkach zamierają. Miejsca, w których ten problem jest szczególnie widoczny można także poczuć – zapach, szczególnie w cieplejsze dni, jest tam bardzo intensywny i (delikatnie mówiąc) nieprzyjemny.
Nie bez znaczenia jest również zagrożenie sanitarne. Nierozłożone odchody są siedliskiem bakterii (np. E. coli, salmonelli) i pasożytów (np. glist), które mogą być niebezpieczne dla ludzi, zwłaszcza dzieci bawiących się w parkach czy na skwerach.
Mocz psa to kolejny „niewidzialny wróg” zieleni. Zawiera spore ilości azotu i soli, które w nadmiarze zakwaszają glebę i spalają korzenie roślin. W rezultacie wokół miejsc najczęściej odwiedzanych przez psy widzimy wypalone plamy trawy, zniszczone krzewy czy drzewa z uszkodzoną korą. Warto podkreślić, że częściej cierpią na tym rośliny niskie oraz te, które dopiero co zostały posadzone.
Kto za to płaci? My wszyscy
- Zniszczona zieleń przy poznańskich ulicach to nie tylko problem estetyczny – to również wymierne koszty. Zarząd Dróg Miejskich każdego roku inwestuje w nowe nasadzenia, pielęgnację roślin i utrzymanie terenów zieleni w pasach drogowych. W tym roku przeznaczymy na nowe nasadzenia prawie milion złotych. Roczne koszty utrzymania już rosnących drzew, krzewów, bylin i pasów zieleni to około 10 milionów złotych- mówi Agnieszka Szulc, naczelnik Wydziału Terenów Zieleni ZDM. - Gdy ulegają zniszczeniu przez zwierzęce odchody, koszty trzeba ponosić ponownie – z naszych wspólnych pieniędzy - dodaje.
Widząc duże zniszczenia w zieleni spowodowane psimi odchodami i moczem zdecydowaliśmy się na przedłużenie czasu, w którym słomiano-foliowe osłonki pozostają w pasie drogowym. W ten sposób wspomagamy roślinność na kilkunastu poznańskich ulicach. Osłonki będą tam aż do przyszłej wiosny a efekty będziemy mogli obserwować latem przyszłego roku.
Łatwo można temu zaradzić!
Wspólnie chcemy, aby w Poznaniu było więcej zieleni. Jednocześnie zdarza się, że nie dbamy o tą, która już w mieście jest. Zatem: sprzątajmy po swoich pupilach – to podstawowy, ale wciąż nie przez wszystkich respektowany obowiązek. Co więcej, za niesprzątanie można zostać ukaranym – mandat może wynieść nawet 500 złotych.
Informujmy też innych właścicieli – nie chodzi o krytykę, ale o edukację. Warto mówić o tym, że psie odchody i mocz to realne zagrożenie dla miejskiej przyrody.
Wspólnie ze Strażą Miejską oraz Wydziałem Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Poznania prowadzimy akcję terenową, podczas której rozdajemy specjalne kostki z woreczkami na odchody oraz, co najważniejsze – informujemy o obowiązkach posiadaczy zwierząt. Dziś, tj. 2 lipca, odwiedziliśmy wildeckie ulice.
Bo kochając psy, nie możemy zapominać o miłości do naszego wspólnego otoczenia.